Gruba Berta, jak ją nazywał Karl, była szefową Biblioteki Narodowej. Mimo, że dzieliło ich trzydzieści lat, polubili się i dobrze rozumieli. Pewnie dlatego, że obydwoje interesowali się historią Starożytnego Egiptu. Berta była prawdziwą Austriaczką, co objawiało się rygorystycznym porządkiem i bezwzględnym przestrzeganiem przepisów. Nigdy nie godziła się na omijanie procedur, podkreślając podniesionym głosem, że bez względu na wszystko porządek musi być. Ileż razy Wolf słyszał z jej ust to zdanie: „Ordnug muss sein!”? Dlatego Wolf uprzedził ją, że przyjedzie poszukać informacji o Katarzynie Aleksandryjskiej. Planował też poszperać w archiwum. Miał bowiem dziwne wrażenie, że coś przeoczył.