Niestety Wolf za późno się zorientował i siedzący tyłem gość, odwrócił się. Mężczyzna o pociągłej twarzy okazał się intruzem z Gusen. „A więc żyje” — pomyślał Wolf. Przynajmniej jedna sprawa się wyjaśniła.
— Zapraszamy do nas — zabrzmiał nienaturalnie, za sprawą rolek z gazy, wciśniętych w dziurki spuchniętego nosa.
Mężczyzna poprawił okrągłe, druciane okulary, wstał i wskazał miejsce na przeciwko, obok Oskara. Gdy Karl się zawahał, nieznajomy podniósł połę marynarki. Zza paska wystawała rękojeść pistoletu. Znowu kłopoty.