Religie Egiptu
26 września 2019
Zielone Pióra
25 lipca 2020
Religie Egiptu
26 września 2019
Zielone Pióra
25 lipca 2020

Fundacja

Fragmenty

Kilka akapitów z Wolfa, pierwszego tomu powieści Łzy Boga.

— O czym ty kurwa mówisz Oskar? — zapytał oburzony Karl.

— Słyszałeś o Fundacji?

— Każdy słyszał — odpowiedział po chwili zastanowienia Karl.

— Wygląda na to, że to jest ich magazyn — zakończył Oskar.

W światku, w którym obracał się Wolf, działalność fundacji Sonderautrag Linz była tzw. offenes Geheimnis, tajemnicą Poliszynela. Wszyscy wiedzieli, ale rozmawiało się o niej wyłącznie w wąskich, zaufanych gronach. Zawsze przy okazji poszukiwania jakiegoś dzieła sztuki, zaginionego w czasie wojny.

— Przecież przez dziesięć lat po wojnie siedzieli tutaj Sowieci. Wywieźli wszystko, co udało im się rozkręcić, a ty twierdzisz, że przeoczyli taki skarb? Przecież to się kupy nie trzyma.

— A jednak ktoś płaci za prąd. — Nagle przerwał i zaczął nasłuchiwać. — Tego właśnie nie rozumiem, bo skoro… nie-o-ni-to-kto? — dokończył sylabizując i podbiegł pod drzwi.

(…)

W porównaniu z pomieszczeniem, które kryło się za drzwiami, sala egipska w Pałacu Kinskich była zaledwie skromną scenografią. Lotniczy hangar okazał się schronieniem dla dziesiątków egipskich posągów. Niezliczona ilość wyposażenia grobowców i świątyń wystawała z drewnianych i stalowych skrzyń. Reimer zaprowadził go na środek hangaru, którego wygięte w łuk, blaszane ściany schodziły się na szczycie, niczym gotyckie sklepienie łukowe. 

— Takich hangarów jest pięć. Jak dobrze pamiętam, to w jednym stoi nawet stary wysłużony Junkers, którym lataliśmy do Egiptu. I pewnie zostanie tu do końca swoich dni, bo wszystkie wejścia zostały zasypane tonami skał. Wiem, bo sam odpalałem ładunki.

— Czy to jest część kolekcji, którą kupuje rząd? — zapytał Karl.

— Nic z tych rzeczy, Karl — odpowiedział Reimer i wskazał palcem na ścianę za jego plecami.

Wolf odwrócił się i spojrzał na herb, który Wolf widział już w książkach. Wewnątrz eliptycznej tarczy umieszczono prosty miecz ozdobiony symbolami. Przypominał egipski Anch. Na krawędziach widniał napis wykonany runiczną czcionką, Deutsches Ahnenerbe. 








Od autora

„Wszystko, co posiadam, o ile to ma jakąś wartość, należy do partii, a jeśli partii już nie będzie, to do państwa” – fragment z testamentu Adolfa Hitlera

Żeby zrozumieć, dlaczego tak się stało musimy cofnąć się do czasów, kiedy Adolf Hitler wierzył w Tysiącletnią Rzeszę. W przywołanym już testamencie kontynuował „Moje obrazy zgromadzone w zakupionych przeze mnie w minionych latach kolekcjach nigdy nie były gromadzone dla celów prywatnych, ale zawsze tylko dla zbudowania galerii w moim rodzinnym mieście Linz nad Dunajem. Moim serdecznym życzeniem jest, żeby ta ostatnia wola została spełniona”. Wolą wodza narodu było, żeby nad wejściem do Muzeum Hitlera widniał napis: „Własność narodu niemieckiego”.

Przegrana wojna przekreśliła plany szaleńca i muzeum powstało wyłącznie na makiecie Speera. Można by odtrąbić sukces, ale niestety wizja Hitlera ziściła się w inny sposób.  Pokonany naród może podziwiać zrabowane dzieła sztuki w różnych niemieckich i austriackich muzeach, nie domyślając się nawet, że zawdzięcza to Hitlerowi. I tak we Frankfurcie nad Menem wisi „Portret Hendrikje Stoffels” Rembrandta, w berlińskiej galerii w Dahlem zobaczy „Taniec” Watteau, w Germanisches Nationalmuseum w Norymberdze szereg portretów Lucasa Cranacha, o obrazkach Moritza von Schwinda ma w Monachium, Oldenburgu, Mülheim an der Ruhr i Wiesbaden nie wspominając.  Do dzisiaj przy każdym dziele znajduje się informacja, że działo zostało wypożyczone przez Republikę Federalną, ale brakuje uzupełnienia, że pochodzi z kolekcji Hitlera i Göringa. Taki mało istotny detal.

Anszlus Austrii w 1938 roku, a zwłaszcza euforyczne przyjęcie w rodzinnym Linzu, rozbudziło w Hitlerze młodzieńcze marzenie o postawieniu swojej matce i miastu pomnika – gigantycznego muzeum, które przyćmi Luwr, Metropolitan Museum i Ermitaż. W śmiałych planach był most wiszący, wielka biblioteka, zbrojownia z działem fortyfikacji, kolekcja rzeźb i gabinet numizmatyczny. Ważnym punktem miała być krypta, w której po śmierci miał spocząć sam Adolf Hitler.

Budowa tego muzeum pomnika stała się obsesją kanclerza, który ignorując radzieckie działa niszczące w kwietniu 1945 roku stolicę Niemiec, siedział jak gdyby nigdy nic nad tymi planami ze architektem Albertem Speerem.

 

Sonderauftrag Linz, czyli powieściowa Fundacja.

Rabunek dzieł rozpoczął się natychmiast po dojściu Hiltera do władzy. Pierwszym koordynatorem został  członek partii Karl Haberstock, wyjątkowo cyniczny handlarz dziełami sztuki. W 1939 roku zastąpił go wieloletni dyrektor galerii w Dreźnie Hans Posse, któremu ustawy norymberskie, ograniczające prawa Żydów dawały prawo skupowania od nich dzieł sztuki za maksymalnie 1000 marek, czyli prawie za darmo. Zabrane w ten sposób przedmioty Hans Posse umieścił w wiedeńskim Hofburgu.

Po koniec 1939 roku przyszła kolej na Polskę. Niemal codziennie wyruszały z Krakowa wagony z zabezpieczonymi dziełami sztuki, które zabrano ze źródeł państwowych, kościelnych i prywatnych. W procederze uczestniczył nie tylko Posse. Drugiego wielkiego kolekcjonera III Rzeszy, Hermana Göringa reprezentował Austriak, Standartenführer Kajetan Mühlmann, który osobiście skonfiskował kolekcję 25 rysunków Albrechta Dürera ze zbiorów dawnego Muzeum Lubomirskich we Lwowie. Pierwszeństwo w kradzieżach mieli jednak przedstawiciele Führera.

Szacuje się, że Niemcy dokonali w Polsce grabieży ponad pół miliona dzieł sztuki, o wartości minimum jedenaście miliardów mld dolarów.

 

Żniwa we Francji, Holandii i Włoszech

Swoją kwaterę we Francji miał marszałek Hermann Göring. Ten koneser sztuki w muzeum Jeu de Paume, gromadził pozyskane za plecami Hitlera skarby. W przyszłości miały wzbogacić prywatną galerię marszałka Carinhall pod Berlinem. 

Podczas jednej z takich paryskich wizyt z jednej ze skrzyń należącej do kolekcji Rothschildów nałożył sobie na palec pierścień, który został na miejscu wyceniony na sto tysięcy franków i już nigdy nie wrócił do właściciel.

Zresztą Rothschildów okradano wielokrotnie. Najpierw pozwolono im wyjechać bez majątku z terenu Wielkiej Rzeszy, a potem Niemcy zabrali  ich klejnoty i cztery tysiące dzieł sztuki. 

Hans Posse zostawił skarby Rothschildów ludziom Rosenberga, czyli we władanie Göringa – nie chciał bowiem dostać pomiędzy dwóch potężnych ludzi władzy. W 1941 roku pierwszy pociąg z dziełami sztuki pod osłoną Luftwaffe dotarł do zamku Neuschwanstein. Przez trzy lata przywieziono tutaj 21 903 dzieł sztuki, ale tylko 53 z nich otrzymały pieczęć „Adolf Hitler Linz”. Klejnoty Rothschildów trafiły na stół marszałka Göringa i zostały podzielone. Dwie kupki trafiły na sprzedaż, a resztę otrzymali po równo on i Führer.

Pozostawiając Francję Posse skupił się na Holandii. Zagarniał całe kolekcje, jak na przykład zbiory Mannheimera, za które zapłacił okazyjną cenę 5 mln guldenów. Właścicielom pod groźbą potraktowania kolekcji jako łup wojenny, musieli przystać na propozycje i podpisać akt sprzedaży.

Hitler na równi z holenderskimi mistrzami cenił sobie włoskich mistrzów. Tu jednak trzeba było działać ostrożniej, czyli dobrze płacić. Pose zdobywał obrazy Tycjana, Tintoretta, Galviatiego, Piazetty i Calaletta. Za obrazy płacono gotówką, której Hitler za „Mein Kampf” miał miliony. Dodatkowo za licencję dla poczty i jej znaczków z własną podobizną kasował od 1937 do 1945 roku około kilka milionów marek rocznie. Żeby było mało, to raz do roku organizowano zbiórkę przemysłowców dla przywódcy Trzeciej Rzeszy, z której trafiło do niego łącznie około 300 mln.  Gdy jesienią 1943 Włosi obalili Mussoliniego i przeszli na stronę aliantów, Pose zaczął wielkie plądrowanie. Do dzisiaj za zaginione uważa się 600 obrazów i całe kolekcje.

Hans Posse odpowiada za rabunek dzieł Breughela, Rubensa, Rembrandta, Ruisdaela, Canaletta, Steena, Goyi, Tintoretta. Szybko dosięgnęła go jednak karma i w grudniu 1942 roku zmarł na raka. Po nim kolejno Sonderauftrag Linz zarządzali Hermann Voss z Nassau, a następnie Hildebrandt Gurlitt.

Powieściowa Fundacja, czyli Sonderauftrag Linz zarządzana jest przez bohatera Hansa Reimera. Jego pierwowzorem był Hermann Arthur Gottfried Reimer, który rozpoczął pracę jako asystent Hansa Possego. W czerwcu 1941 roku Reimer został referentem projektu Linz i przeniósł oficjalną siedzibę do Zamku Weesenstein koło Drezna. Nowy szef Hermann Voss pozwolił zachować Reimerowi swoją funkcję. W czasie swojej pracy był odpowiedzialny za wybór, zakup i pozyskiwanie dzieł sztuki dla Muzeum Führera. W roku 1943 Reimer kierował ewakuacją i przechowywaniem dzieł sztuki do kopalni soli Altaussee, co zainspirowało mnie do wykorzystania tej postaci w powieści. Więcej o nim przeczytasz w poście o Hansie Reimerze.




Ostatnia bitwa.

W maju 1945 roku nikt już nie zastanawiał się kto wygra wojnę. Pozostała bitwa o odzyskanie zrabowanych przez nazistów dzieł, a zwłaszcza tych najcenniejszych, które miały trafić do muzeum Adolfa Hitlera w Linzu. Kopalnia soli Salzbergwerk Altaussee była jednym z dziesięciu kryjówek. To w niej Amerykanie odkryli 5350 obrazów starych mistrzów, 220 rysunków i akwarel, 1039 rycin, 95 gobelinów, 68 rzeźb, 32 skrzynie z monetami, 128 sztuk broni, 64 meble, 79 koszy i 43 skrzynie z dziełami sztuki, 237 skrzyń z książkami oraz archiwum teatru Gordona Craiga z Francji.

 

Mało brakowało, a skarby z kopalni przepadły bezpowrotnie. Stałoby się tak, gdyby górnicy, którzy mieli wysadzić kopalnię nie zaproponowali mediację z Amerykanami, w zamian czego Kaltenbrunner szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy pomógł zdemontować dynamit.

 

Przedmioty z kopalni trafiły do  centralnego magazynu odzyskanych dzieł sztuki, tzw. Collecting Point w Monachium, w którym następowała identyfikacja skarbów. Dzięki działalności Amerykanów ponad trzynaście tysięcy przedmiotów wróciło do właścicieli. Niestety z czasem ten proces zwolnił i całkowicie ustał. Jedną z przyczyn była śmierć właścicieli, brak spadkobierców, o co w czasie wojny zadbali Niemcy.

Ukradliśmy, ale nie wiemy komu oddać.

Dopiero w 2008 roku Niemieckie Muzeum Historyczne ujawniło w internecie dzieła sztuki, które udało się ludziom Hitlera zrabować do przyszłego muzeum w Linzu. Wśród nich tuzin Rembrandtów, obrazy Rubensa, dwa Vermeery, dzieła Watteau’a i Canaletta. Niemcy tłumaczą, że w wielu przypadkach nie można stwierdzić, czy działo zostało legalnie kupione, czy sprzedaż została wymuszona. Ale nawet dysponując dokumentami „kupna”, wcale nie oznacza to, że został nabyty legalnie.

Niektórzy historycy twierdzą, że Gestapo raowało dzieło sztuki, a później dopiero było ono uwiarygodniane rzekomą lub wymuszoną transakcją handlową. 

 

Grafika własna. Źródła i inspiracje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Daniel Olszewski

Daniel Olszewski

autor

I will be back soon

Daniel Olszewski
Hej,
jeżeli akurat nie pracuję, to postaram się szybko odpowiedzieć.
Wyślij wiadomość lub zadzwoń
chat