„Wszystko, co posiadam, o ile to ma jakąś wartość, należy do partii, a jeśli partii już nie będzie, to do państwa” – fragment z testamentu Adolfa Hitlera
Żeby zrozumieć, dlaczego tak się stało musimy cofnąć się do czasów, kiedy Adolf Hitler wierzył w Tysiącletnią Rzeszę. W przywołanym już testamencie kontynuował „Moje obrazy zgromadzone w zakupionych przeze mnie w minionych latach kolekcjach nigdy nie były gromadzone dla celów prywatnych, ale zawsze tylko dla zbudowania galerii w moim rodzinnym mieście Linz nad Dunajem. Moim serdecznym życzeniem jest, żeby ta ostatnia wola została spełniona”. Wolą wodza narodu było, żeby nad wejściem do Muzeum Hitlera widniał napis: „Własność narodu niemieckiego”.
Przegrana wojna przekreśliła plany szaleńca i muzeum powstało wyłącznie na makiecie Speera. Można by odtrąbić sukces, ale niestety wizja Hitlera ziściła się w inny sposób. Pokonany naród może podziwiać zrabowane dzieła sztuki w różnych niemieckich i austriackich muzeach, nie domyślając się nawet, że zawdzięcza to Hitlerowi. I tak we Frankfurcie nad Menem wisi „Portret Hendrikje Stoffels” Rembrandta, w berlińskiej galerii w Dahlem zobaczy „Taniec” Watteau, w Germanisches Nationalmuseum w Norymberdze szereg portretów Lucasa Cranacha, o obrazkach Moritza von Schwinda ma w Monachium, Oldenburgu, Mülheim an der Ruhr i Wiesbaden nie wspominając. Do dzisiaj przy każdym dziele znajduje się informacja, że działo zostało wypożyczone przez Republikę Federalną, ale brakuje uzupełnienia, że pochodzi z kolekcji Hitlera i Göringa. Taki mało istotny detal.
Anszlus Austrii w 1938 roku, a zwłaszcza euforyczne przyjęcie w rodzinnym Linzu, rozbudziło w Hitlerze młodzieńcze marzenie o postawieniu swojej matce i miastu pomnika – gigantycznego muzeum, które przyćmi Luwr, Metropolitan Museum i Ermitaż. W śmiałych planach był most wiszący, wielka biblioteka, zbrojownia z działem fortyfikacji, kolekcja rzeźb i gabinet numizmatyczny. Ważnym punktem miała być krypta, w której po śmierci miał spocząć sam Adolf Hitler.
Budowa tego muzeum pomnika stała się obsesją kanclerza, który ignorując radzieckie działa niszczące w kwietniu 1945 roku stolicę Niemiec, siedział jak gdyby nigdy nic nad tymi planami ze architektem Albertem Speerem.
Sonderauftrag Linz, czyli powieściowa Fundacja.
Rabunek dzieł rozpoczął się natychmiast po dojściu Hiltera do władzy. Pierwszym koordynatorem został członek partii Karl Haberstock, wyjątkowo cyniczny handlarz dziełami sztuki. W 1939 roku zastąpił go wieloletni dyrektor galerii w Dreźnie Hans Posse, któremu ustawy norymberskie, ograniczające prawa Żydów dawały prawo skupowania od nich dzieł sztuki za maksymalnie 1000 marek, czyli prawie za darmo. Zabrane w ten sposób przedmioty Hans Posse umieścił w wiedeńskim Hofburgu.
Po koniec 1939 roku przyszła kolej na Polskę. Niemal codziennie wyruszały z Krakowa wagony z zabezpieczonymi dziełami sztuki, które zabrano ze źródeł państwowych, kościelnych i prywatnych. W procederze uczestniczył nie tylko Posse. Drugiego wielkiego kolekcjonera III Rzeszy, Hermana Göringa reprezentował Austriak, Standartenführer Kajetan Mühlmann, który osobiście skonfiskował kolekcję 25 rysunków Albrechta Dürera ze zbiorów dawnego Muzeum Lubomirskich we Lwowie. Pierwszeństwo w kradzieżach mieli jednak przedstawiciele Führera.
Szacuje się, że Niemcy dokonali w Polsce grabieży ponad pół miliona dzieł sztuki, o wartości minimum jedenaście miliardów mld dolarów.
Żniwa we Francji, Holandii i Włoszech
Swoją kwaterę we Francji miał marszałek Hermann Göring. Ten koneser sztuki w muzeum Jeu de Paume, gromadził pozyskane za plecami Hitlera skarby. W przyszłości miały wzbogacić prywatną galerię marszałka Carinhall pod Berlinem.
Podczas jednej z takich paryskich wizyt z jednej ze skrzyń należącej do kolekcji Rothschildów nałożył sobie na palec pierścień, który został na miejscu wyceniony na sto tysięcy franków i już nigdy nie wrócił do właściciel.
Zresztą Rothschildów okradano wielokrotnie. Najpierw pozwolono im wyjechać bez majątku z terenu Wielkiej Rzeszy, a potem Niemcy zabrali ich klejnoty i cztery tysiące dzieł sztuki.
Hans Posse zostawił skarby Rothschildów ludziom Rosenberga, czyli we władanie Göringa – nie chciał bowiem dostać pomiędzy dwóch potężnych ludzi władzy. W 1941 roku pierwszy pociąg z dziełami sztuki pod osłoną Luftwaffe dotarł do zamku Neuschwanstein. Przez trzy lata przywieziono tutaj 21 903 dzieł sztuki, ale tylko 53 z nich otrzymały pieczęć „Adolf Hitler Linz”. Klejnoty Rothschildów trafiły na stół marszałka Göringa i zostały podzielone. Dwie kupki trafiły na sprzedaż, a resztę otrzymali po równo on i Führer.
Pozostawiając Francję Posse skupił się na Holandii. Zagarniał całe kolekcje, jak na przykład zbiory Mannheimera, za które zapłacił okazyjną cenę 5 mln guldenów. Właścicielom pod groźbą potraktowania kolekcji jako łup wojenny, musieli przystać na propozycje i podpisać akt sprzedaży.
Hitler na równi z holenderskimi mistrzami cenił sobie włoskich mistrzów. Tu jednak trzeba było działać ostrożniej, czyli dobrze płacić. Pose zdobywał obrazy Tycjana, Tintoretta, Galviatiego, Piazetty i Calaletta. Za obrazy płacono gotówką, której Hitler za „Mein Kampf” miał miliony. Dodatkowo za licencję dla poczty i jej znaczków z własną podobizną kasował od 1937 do 1945 roku około kilka milionów marek rocznie. Żeby było mało, to raz do roku organizowano zbiórkę przemysłowców dla przywódcy Trzeciej Rzeszy, z której trafiło do niego łącznie około 300 mln. Gdy jesienią 1943 Włosi obalili Mussoliniego i przeszli na stronę aliantów, Pose zaczął wielkie plądrowanie. Do dzisiaj za zaginione uważa się 600 obrazów i całe kolekcje.
Hans Posse odpowiada za rabunek dzieł Breughela, Rubensa, Rembrandta, Ruisdaela, Canaletta, Steena, Goyi, Tintoretta. Szybko dosięgnęła go jednak karma i w grudniu 1942 roku zmarł na raka. Po nim kolejno Sonderauftrag Linz zarządzali Hermann Voss z Nassau, a następnie Hildebrandt Gurlitt.
Powieściowa Fundacja, czyli Sonderauftrag Linz zarządzana jest przez bohatera Hansa Reimera. Jego pierwowzorem był Hermann Arthur Gottfried Reimer, który rozpoczął pracę jako asystent Hansa Possego. W czerwcu 1941 roku Reimer został referentem projektu Linz i przeniósł oficjalną siedzibę do Zamku Weesenstein koło Drezna. Nowy szef Hermann Voss pozwolił zachować Reimerowi swoją funkcję. W czasie swojej pracy był odpowiedzialny za wybór, zakup i pozyskiwanie dzieł sztuki dla Muzeum Führera. W roku 1943 Reimer kierował ewakuacją i przechowywaniem dzieł sztuki do kopalni soli Altaussee, co zainspirowało mnie do wykorzystania tej postaci w powieści. Więcej o nim przeczytasz w poście o Hansie Reimerze.